poniedziałek, 29 października 2018

365 powodów, by zostać. Rozdział 8.


Na co dzień, mnie mijasz.
Lecz, czy dostrzegasz jak jestem zagubiona.
Nie chcę być dłużej, niezauważana.



- Cześć. - powiedziałam na przywitanie jak zawsze, gdy wchodziłam do pracy.
Zero odpowiedzi.
Dużo pracy dzisiaj? - zapytałam nieco zestresowana.
Nadal cisza.
Słychać było jedynie stukot palców o klawiaturę komputerów.
Odkąd tylko zaczęłam pracę w wydawnictwie byłam bardzo z siebie dumna i pewna, że teraz tym bardziej los się do mnie uśmiechnie. Miałam już wszystko wspaniałego narzeczonego, rodzinę, przyjaciół,  wymarzoną prace. W tamten dzień było jednak zupełnie inaczej.
Czemu, oni nic nie odpowiadają?
Pewnie są na mnie źli.
Ale co złego powiedziałam, lub zrobiłam?
Nie pamiętam.
Będzie lepiej jeśli sobie pójdę.
Tak, zdecydowanie będzie lepiej. - myślałam intensywnie, coraz bardziej się załamując.
Zrobię sobie chwilę przerwy dobrze?-zapytałam, nagle wstając z fotela. I tak nie byłam w stanie siedzieć w miejscu.
Jak chcesz. - zabrzmiała boleśnie. zdawkowa odpowiedź drugiego redaktora.
Ale co ja mam teraz zrobić?
Może faktycznie pójdę na przerwę, a jak wrócę powinno być lepiej.
Tak jak zaplanowałam, tak też zrobiłam i przeszłam do bufetu. Przy jednym ze stolików siedziała moja najlepsza koleżanka z pracy.
-  Cześć Sylwuś. Fajnie, że Cię widzę. Co u ciebie? - powiedziałam tak życzliwie, jak tylko potrafiłam, podchodząc do jej stolika.
-  Cześć Kinga. Wszystko w porządku. -  odpowiedziała, ale niechętnie i spojrzała na mnie krzywo.
Nikt mnie tu już nie lubi. Nawet Sylwia. Na pewno będzie tak jak w liceum i  znów będą mówić, że jestem natrętna. Ale co ja im złego zrobiłam?
Powstrzymując płacz ostatkiem sił zeszłam do łazienki, by tam dać upust swoim emocjom.
Na szczęście nikt mnie nie widział i nie słyszał jak płaczę. Po dłuższej chwili otarłam i przemyłam zapłakaną i zaczerwienioną twarz. Wówczas mogłam wrócić do swoich obowiązków.

Jak się pani miewa pani Kingo? - zapytała mnie doktor Wagner, gdy tylko usiadłam na przeciwko niej.
Pierwsze rutynowe pytanie.
Dobrze dziękuję.
Dawno się nie widziałyśmy. Trzy miesiące. To długo prawda?.
Jak dla mnie normalnie.
Raczej tak. Miałam urlop i zapomniałam o wcześniejszym umówieniu wizyty. Poza tym nie mogłam się dodzwonić nikt nie odbierał w recepcji.
Rozumiem. I jak po urlopie. ? Jak powrót do pracy?
Wymuszona uprzejmość i niby po co ta cała szopka. I tak ta rozmowa w niczym mi się nie przysłuży
Dobrze dziękuję.
Nie słyszała pani głosów? Nie wydawało się pani, że ktoś Panią obserwuję?
Nie. Wszystko bez zmian. Naprawdę.
Dobrze W takim razie widzimy się za dwa miesiące na kolejnej wizycie. I proszę pamiętać, że w razie kłopotów i pogorszenia stanu zdrowia możemy przyspieszyć wizytę.
Myślę, że nie będzie to konieczne.
Dobrze. W takim razie dziękuję pani i do zobaczenia za dwa miesiące. Tu jest pani recepta 100 tabletek Arazylery,  proszę brać jedną tabletkę raz dziennie po śniadaniu po 30 mg.
Tak pamiętam. Dziękuję i do zobaczenia.
Nie wspomniałam o niedawnych omamach, że mnie obmawiają w pracy. Nie chciałam znów trafić do szpitala. I uznałam, że sama sobie poradzę z chorobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz