poniedziałek, 14 lipca 2025

W wersach

 Nie ja pierwsza

Rozmywam się w wersach 

Gdy życie zaczyna 

Przypominać teatr 

Wystarczy tylko 

Rozproszone myśli pozbierać 

Wystarczy tylko postawić 

Granice istnienia 

Przecież nie trzeba wszystkiego 

Aż tak źle oceniać 

Stary dom

 Pukasz z nadzieją 

Zaglądasz do okien 

Może jeszcze ktoś tu mieszka 

Lecz już szczelnie zamknięte drzwi 

Dom o rodzinie nie pamięta 

Na tle oświetlonej ściany 

Krążą cienie przeszłości 

Próbujesz na dłużej uchwycić 

Chociaż jedno z nich 

Lecz one wnet z wiatrem ulecą 

Zgasną z tą rozżarzoną świecą 

Chciałbyś powrócić wspomnieniami 

Do dzieciństwa chwil

Lecz już nawet one 

O sobie nie wiedzą 

Zatem nic więcej ci nie powiedzą 

Jeszcze tylko żalu łyk 

Jedynie małe tęsknoty 

W pustym kącie 

Tego starego domu 

Gdzieś siedzą

Dręczy mnie komar

 Komar brzęczy mi do ucha 

Każe siebie mi wysłuchać

Potem siada mi na nosie 

Noi brzęczy jeszcze głośniej 

Dłoń już zbliża się do czoła 

Myślę sobie mam potwora

Lecz zaledwie mija chwila

A on wraca krew wypijać

Noi w końcu ranne wstają zorze

Teraz nic mu nie pomoże 

Wreszcie się odwrócą rolę 

Powiem znikaj ty potworze

Zapłać za swe nocne figle

I gryzienie w różne miejsca dziwne 

Przede wszystkim te intymne

czwartek, 28 listopada 2024

Te dobre dni

 Uwierz mi

Jeszcze powrócą te dobre dni

Tylko otrzyjmy zbędny kurz

Usuńmy niepotrzebne rysy

Z naszej miłości 

Wszystkie nieporozumienia

Wszystkie zmartwienia

Aż do ostatniej godziny 

Ukryjmy na dnie szuflady

Nawet najpiękniejsza z poezji

Nie zwróci nam tych wszystkich

Bezpowrotnie utraconych chwil 

Lecz jeśli pozwolisz 

Powrócę znów 

A wraz z sobą zabiorę tęczę i świt 

Które następnie podaruję ci

Abyś zaufał mi

Abyś uwierzył 

Że jeszcze mogą powrócić te dobre dni 

Podczas, których całym światem 

Byłeś dla mnie  ty

poniedziałek, 14 października 2024

Sklep naszych marzeń

 Sklep naszych marzeń 


W ten jeden dzień 

Załóżmy sklep 

Naszych najskrytszych marzeń

Albo otwórzmy księgarnie 

W której spiszemy

Każde z naszych pragnień 

Z nadzieją, że już żadne z nich 

W naszym życiu 

Bezpowrotnie nigdy nie przepadnie 

Zaledwie jedno twoje czułe słowo 

Jedno twoje spojrzenie 

Dla siebie skradne 

I w twoich ramionach 

Chociaż przez moment 

Dla siebie szczęście odnajdę 

Gdyby chociaż ta jedna chwila 

Kiedyś przez nas utracona

Znowu mogła być moja

Gdybym tylko chociaż na trochę 

Mogła się przekonać 

Jak pięknie jest znowu coś czuć 

Jak cudownie jest usłyszeć te słowa 

Nikomu ciebie nie oddam

Ty jesteś moja 

Lecz teraz daremnie miłości wyglądam 

W tafli jeziora 

Niepotrzebnie ciągle cię wołam 

Skoro tylko pustka jest tu dookoła 

I brakuje kogoś bliskiego 

Kto by czas zawrócić zdołał

Półka na marzenia

 Po raz kolejny na półkę odkładam 

Wybrane wcześniej przeze mnie marzenia

Może kiedyś do nich powrócę 

I jeszcze zdołam je zrealizować

Lecz teraz przeczekam

I tak stale życie mi mija

Gdzieś obok przemyka

A ja chociaż próbuję się poruszyć

Aby je uchwycić

Aby na lepsze je zmienić

Wciąż stoję w miejscu

Jestem sparaliżowana

Lecz może kiedyś 

Znów zdołam powrócić do życia

Aby zrealizować 

Wszystkie odłożone na później marzenia

Właśnie taka jest moja nadzieja

Na skrzydłach

 Na skrzydłach


Bądź miłością moją spełnioną

Bądź czułością upragnioną

Każdym gestem

Każdym westchnieniem

Mojego serca szybszym brzmieniem

Bądź jak świeca która grzeje

Bądź małą iskrą naszych uczuć

Która stanie się płomieniem

Kiedy wkoło kwitną róże

Kiedy są tak bliskie nasze szczęścia

Małe, duże

Gdy splecione są nasze dłonie

Wówczas jesteś

Wówczas jestem

Wówczas jesteśmy oboje

Wówczas miłość

Wnet na swoich skrzydłach nas uniesie

Wówczas będziesz moim marzeniem